Gravelowe Pojezierze Drawskie
Jak spotkasz kogoś kto Ci powie, że „gravele, to kolejny chwyt marketingowy, żeby wmówić ludziom, że potrzebują kolejnego roweru” to zabierz go na Gravelowe Pojezierze Drawskie.
Wiadomo, że są dużo lepsze miejscówki na kolarskie weekendy, tygodnie czy miesiące. Ale jak masz wolną niedziele i godzinę pociągiem do Łobza, to wybór jest prosty. I w sumie super szosa czy ekstra full do xc nic tu nie da. Najpraktyczniejszy jest jubilat z koszykiem na browary albo gravel.
Tak, to nie pomyłka. Słabe asfalty które ulegają powolnemu rozkładowi na żwir, bądź super szutrowe drogi niczym ze Strade Bianchi, czy polne i leśne dukty. To nie efekt zacofania, biednego regionu czy wymarłych gmin. Jestem prawie przekonany, że całe życie żyłem w błędnym przekonaniu, o bezsensie działań pttk na terenach nizinych. Idę o zakład, że oni już 30lat temu przewidzieli narodziny gravela i celowo nic nie robili, po to żeby móc oznaczyć szlaki, tak żeby zrobić +150km trasę na której każdy odnalazłby wewnętrzne enduro.
Dzięki Piotr!